wtorek, 12 maja 2015

Wtorek, 12.05.2015 r.

   Sprawa szamba nabrała rangi znacznego problemu dla nadleśnictwa. Deklarowane wcześniej terminy wykonania nowego szamba minęły i nadal nie widać jakichkolwiek ruchów w tej sprawie. Jakby nie istniała. Jednak problem istnieje i pojawia się po każdych większych opadach deszczu, czy też po każdym wykonaniu prania. Jest śmierdzący i wylewa się na dole w kotłowni. Fetorek szybko wypełnia całe mieszkanie. Moje ciągłe próby aby coś w tym temacie zrobić pozostają bez reakcji ze strony nadleśnictwa.

   W miniony piątek nagle pojawił się nieznany gość i zakomunikował, że jest w sprawie szamba. Jednak nie należy tak szybko przekreślać daną sprawę! Cuda się zdarzają! Jak wcześniej zakomunikowano z nadleśnictwa, że od poniedziałku wchodzi ekipa i robi szambo, ja mało wierny powątpiewałem! A tu proszę, będzie nowe szambo!

   Radość moja była jednak krótka. Gość po obejrzeniu terenu, wskazaniu mu lokalizacji istniejących studzienek kanalizacyjnych i nakreśleniu dotychczasowego działania istniejącej kanalizacji, skwitował nakreślone plany budowy nowego szamba słowami: To jest chore! Tak porąbanych planów jeszcze nie widziałem, a pracuję w tym zawodzie już od dawna!

   Jego entuzjazm do nakreślonych planów i sposobu wykonania nowego szamba pokrywa się dosłownie z moim. Poinformował, że skontaktuje się z nadleśnictwem ponieważ uważa, że realizacja tych planów jest raczej nierealna w tym kształcie. I odjechał, a z nim nadzieja na nowe szambo.

   Dzień wcześniej byli pracownicy z Sanepidu o pobrali próbki wody do analizy. W poniedziałek rano pani z nadleśnictwa telefonicznie poinformowała mnie, że pod żadnym pozorem nie można pić wody, ponieważ jest skażona. Co teraz? - zapytałem. Do czasu uzdatnienia wody do picia nadleśnictwo powinno dostarczyć dobrą wodę w jakimś beczkowozie. - ciągnąłem. Pomyślę o tym. - odparła pani i raczej nie chciała dalej prowadzić konwersacji co wynikało z oschłego i stanowczego: Do widzenia!

   No i problem! Co dalej? Po południu  samochodem z nadleśnictwa dowieziono 10 sztuk pojemników 5 litrowych niegazowanej wody AQUA VIRGO zakupionej w sklepie przeznaczonej do spożycia. Również pojawiła się pani z nadleśnictwa podsuwając do podpisu pokwitowanie za dostarczoną wodę. Zakomunikowała również, że nie należy myć się w wodzie ze studni.

   I co dalej? - pytam. "Będzie musiał  pan przenieść się z rodziną do Sądowa na Mickiewicza 11." - odparła. Już raz z powodu mogącego występować zanieczyszczenia wody proponowano takie przeniesienie. Pisałem o tym wcześniej na blogu: O codziennych zmaganiach. Tam nie występuje skażenie wody, więc aby nie było problemu powinienem się przenieść. Zaoferowane rozwiązanie przez panią świadczy jedynie, że wszystkie propozycje wywodzą się z jednej "stajni".

   Gdyby tak przenosić zaraz każdego w inne miejsce z powodu wystąpienia skażenia wody, nie rozwiąże to problemu. Woda nadal będzie skażona i tu należałoby działać.

   Po południu otrzymałem listem poleconym informacje z Sanepidu. Woda w stanie obecnym nie nadaje się do użytkowania. Można nią jedynie spłukiwać toalety. W piśmie wskazano jakie zobowiązania nałożono na właściciela ujęcia wody, czyli Nadleśnictwo Cybinka do wykonania natychmiast. O całej sytuacji poinformowane zostały odpowiednie instytucje, również Burmistrz Torzymia.

   No i klops! Czekam cierpliwie na dalszy rozwój sytuacji. Jestem cierpliwy i poczekam ile będzie trzeba aby wreszcie ktoś odpowiedzialny powstrzymał triumf postępującej głupoty w wydaniu obecnie zawiadującego Nadleśnictwem Cybinka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ramka kontaktowa

trwa inicjalizacja, prosze czekac...