środa, 10 czerwca 2015

Środa, 10.06.2015 r.

   Coś czai się w powietrzu. Od zeszłej środy nic nie dzieje się na "placu budowy". Jednak gdzieś tam dopracowywane są ustalenia w jaki sposób zakończyć to "arcydzieło". 

   W miniony czwartek pojawił się właściciel firmy z jednym z pracowników i zakomunikował, że będzie zamontowana jakaś miniaturowa przepompownia. Szukali w mieszkaniu miejsca na jej montaż, jak też jakiegoś sensownego rozwiązania. Nie mogło tak być! Po ich odjeździe zastanawiałem się do ilu jeszcze bezsensownych pomysłów dojdzie? Aby zmienić w tym coś na lepsze postanowiłem o całej sytuacji poinformować nadleśniczego i zajmującą się tą sprawą panią (chociaż z tej strony nie spodziewam się pozytywnej reakcji), jak też RDLP w Zielonej Górze. Traktując to jako poważną sprawę zasygnalizowałem o możliwości poinformowania o tym inne instytucję z prośbą o pomoc w przypadku braku reakcji z ich strony.

   Cały ten pomysł poparty był wieloma przemyśleniami i w efekcie zrealizowany w postaci maili wysłanych do tych osób. Na tradycyjną pocztę nie mogłem liczyć, bo trwałoby to zbyt długo, a prace miały być kontynuowane od poniedziałku. Nie były. Znaczyło to, że moja wiadomość dotarła do adresatów.

   We wtorek rano na posesji zjawiło się kilka osób z nadleśnictwa z wykonawcą. Wyszedłem aby się przywitać. Było to bardzo chłodne przywitanie. Wszyscy unikali mnie jakbym był trędowaty. Nadleśniczy nawet nie chciał spojrzeć w moją stronę. Były szepty, jakieś uzgodnienia. Przyjezdni oczekiwali na kogoś. Jakiegoś inspektora. Po jakimś czasie przyjechał. Było "tępe" oglądanie dokonanych już wyczynów i zero jakichkolwiek informacji. 

   Podkopany świerk rosnący przed wejściem do mieszkania już prawie od dwudziestu lat postanowiono wyciąć. Ot, tak! Bo został podkopany, bo nie zauważył go projektant, bo teraz czepiam się. Tak bez zezwolenia chyba, że nadleśnictwo ma takie prawo.

 






















                 Całe towarzystwo przeszło następnie na teren starego szamba. Przybyły inspektor wyraził zdanie na temat odprowadzenia wód deszczowych, do tej pory odprowadzanych do szamba, a zbieranych przed wjazdem do garażu: Deszczówkę to wylewa się na podwórze. Ponieważ ktoś kiedyś tak wymyślił i tak jest i raczej trudno jest aby z zagłębienia woda wypływała pod górę na podwórze zapytałem, jak to ma wyglądać. Nie pozwolił mi skończyć pytania odburkując, że "będą się nad tym zastanawiać".

   Następnie było oschłe - do widzenia!- i odjechali. Ale czego się mogłem spodziewać? "Gówniany" projekt jest kolejnym elementem jakiejś dziwnej walki. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ramka kontaktowa

trwa inicjalizacja, prosze czekac...