niedziela, 28 czerwca 2015

Niedziela, 28.06.2015 r.

   Dzień wolny od pracy. Chwila odpoczynku jak też refleksji. Tu nad ogromem wykonanych prac, w zasadzie niepotrzebnych. Przecież nie musiało być tak. Przecież tu chodzi o sprawnie działające szambo, a nie o czyjąś chorą ambicję. Jak pisałem wcześniej, za mniej wysiłku, poniesionych kosztów można było już dawno zakończyć sprawę szamba.

   Na dzień dzisiejszy nie wiadomo jakie będzie zakończenie i tak naprawdę kiedy ono nastąpi? Jaki będzie efekt końcowy? Przyglądając się pracy tych ludzi zastanawiałem się czy czasami i oni nie są w niełasce u zlecającego ją vipa? Chwilami było mi ich żal, ale przecież są dorośli i wiedzą co robią.

   Tak wyglądało wczorajsze popołudnie na placu budowy:




sobota, 27 czerwca 2015

Sobota, 27.06.2015 r.

   Prace przy budowie szamba nadal są kontynuowane. Co prawda nie ma już ciężkiego sprzętu, ale w ruch poszły łopaty. Właściciel firmy i jego zastępca (tyle osób liczy firma) ostatnie dni sumiennie pracowali prawie do dwudziestej! W końcu trzeba nadrobić zaległe prace! Tak to wyglądało:


czwartek, 25 czerwca 2015

Czwartek, 25.06.2015 r.

   Wydaje się, że prace przy szambie minęły półmetek i teraz wszystko pójdzie szybko. Do tej pory (to już prawie miesiąc od rozpoczęcia prac) wszystko szło jakoś nie specjalnie. Przecież nie mogło być inaczej! Ktoś skopał plany. Nie uwzględniono wielu czynników, które dały o sobie znać w trakcie prac. A przede wszystkim upór pierwszej osoby w nadleśnictwie i forsowanie za wszelką cenę realizację pomysłu w takim kształcie doprowadziło do kuriozalnych sytuacji.

   Powstały zagrożenia dla życia domowników. Do ich usunięcia potrzebne były jakieś środki. Raz to przyjazd straży pożarnej do usunięcia wywróconego świerka. Później ekstra ściągnięto ludzi i sprzęt do wycięcia sosny. I najboleśniejsze, dokonano zniszczeń w nasadzonych krzewach ozdobnych i drzewkach. Nie wszystko się da naprawić.

   Wszystko było robione złośliwie, aby dokuczyć. Mimo tego przeżyliśmy do tej pory. Teraz zastanawiam się nad bezmiarem głupoty decydenta. Do tej pory wykopano i przemieszczono szokującą ilość ziemi. Policzyłem jak to wygląda.

   Otóż, gdyby nowe szambo usytuowano obok obecnie jeszcze istniejących musiano by wykopać dół pod zbiornik. Wykop około 36 metrów sześciennych, plus wykopy pod rury kanalizacyjne łączące nowy zbiornik z istniejącą kanalizacją, to około 5 metrów sześciennych. Wykopy zamknęły by się w ilości około 41 metrów sześciennych.

   Realizując pomysł w obecnym kształcie wykonano: wykop pod zbiornik - 5 m x 5 m i głębokości 5 m. To daje 125 metrów sześciennych. Zrobiono raz wykop pod rury kanalizacyjne na długości około 8 metrów, który zaraz zasypano. Wykop o kształcie trapezu o bokach: dół - 0,7 m, góra - 3 m i głębokość 3 m. Stosując wzór na pole powierzchni trapezu: P=1/2x(a+b)xh daje nam wynik 5,55m, to razy długość wykopu (8 m) daje wynik 44,4 metra sześciennego.

   Po trzy tygodniowej przerwie wykonano nowe wykopy o długości 31 metrów. Kształt wykopu jak za pierwszym razem, to daje nam wartość w przybliżeniu 172 metrów sześciennych. Dodajmy to teraz. Wykop pod zbiornik = 125 metrów sześciennych. Pierwsze kopanie pod rury = 44,4 metry sześcienne. Następne kopanie = 172 metry sześcienne. Razem daje nam to 341,4 metra sześciennego. Do tego należy dodać ilość wywiezionej ziemi w celu obniżenia terenu wokół zbiornika. Ilość do wyliczenia, ale zapewne zamknie się w ilości kilkunastu metrów sześciennych.

   Prawie dobijemy do czterech setek! Dziesięć razy tyle przekopanej, przerzuconej, przewiezionej ziemi! Moim zdaniem takie postępowanie nie ma nic wspólnego z gospodarnością, a kryje w sobie znamiona kryminogenne! Tu należy rozliczyć tego człowieka!

    Co prawda, w całym tym procederze brały udział jeszcze inne osoby, ale to on był głównodowodzącym! Ale to nie koniec! Po połączeniu budynku z nowym szambem będzie trzeba dodatkowo naprawić to, co zepsuto. Mówię o utwardzeniu terenu. Po obniżeniu terenu grunt stał się niestabilny, a to uniemożliwi  w korzystaniu z garażu i nie pozwoli na wjazd na dalszą część posesji. 

   Tak to wygląda dziś:

  •  
        

wtorek, 23 czerwca 2015

Wtorek, 23.06.2015 r.

   W zasadzie powinienem cieszyć się, ponieważ po trzech tygodniach przestoju wreszcie pojawił się pracownik firmy budującej szambo. Był bardzo wcześnie. Podjechał samochodem kilkanaście minut po szóstej rano. Chwilę potem dojechała koparka i przystąpili do pracy.

   Ponieważ ktoś tam nie zgodził się na zastosowanie keramzytu do przykrycia szamba wymyślono, że należy obniżyć teren wokół niego. Kopara z zapałem przystąpiła do pracy. Zagłębiała się łychą w grunt jak żarłoczna bestia. Trzymając w pysku ziemię wywoziła ją następnie poza posesję i tam wypluwała.

   Następnie z ochotą przystąpiono do odsłony częściowo przysypanego zbiornika. Zdemontowano też dwa kręgi studzienki wejściowej do zbiornika. O tyle przecież będzie niżej teren. I mimo ulewy posłusznie wgryzała się w teren podwórza kopiąc rów pod rurę kanalizacyjną. Pracowała z rozmachem. Ponieważ podłoże to żółty, sypki piach należało kopać odpowiednio szeroko aby nie doszło do zasypania. Pracownik firmy stał z poświęceniem w strugach deszczu i pokazywał jak należy kopać.

   I wykopano! Nawet saperzy nie powstydzili by się takiego wykopu! Szeroki na ponad trzy metry i tak samo głęboki. Na dnie spocznie wspomniana rura kanalizacyjna o średnicy 16 cm.

   To nic, że pozasypywano rosnące obok krzewy ozdobne! Przecież buduje się szambo! Dlaczego tak? Odpowiedź była prosta. W nadleśnictwie kazano tak robić. Za każdym razem uwydatnia się to coraz bardziej. Chcesz tu mieszkać? To ja umilę ci życie!

   W między czasie doszło do tego, o czym wspominałem już wcześniej i ostrzegałem wszystkich. Podkopany świerk kołysany wiatrem, a dziś nasiąknięty deszczem nie wytrzymał i zwalił się na ganek. Szczęście, że nikogo nie było w pobliżu! Aby usunąć go musiała interweniować straż pożarna.

   Miałem jeszcze coś napisać, ale brakuje mi słów na głupotę i upór tej jednej osoby, której powierzono w zarządzanie majątek Skarbu Państwa. Jego celowe takie postępowanie świadczy, że nie powinien posiadać nawet prawa jazdy, bo jest osobą nieodpowiedzialną, a w życiu kieruje się uprzedzeniami. 

   A to mały fragmencik z dzisiejszego dnia:


sobota, 20 czerwca 2015

Sobota, 20.06.2015 r.

   Minęły kolejne dni wyczekiwania na budowniczych szamba. A oni jakby zapadli się pod ziemię. Również reakcja nadleśnictwa, a raczej brak reakcji jakby wskazywało na chęć zapomnienia o "śmierdzącym" temacie. Na początku tygodnia pojawił się na chwilę autor swojego arcydzieła w postaci projektu. Z zakłopotaniem popatrzył na rozkopane podwórze, podkopany świerk i ganek oraz częściowo zasypany zbiornik szamba.

   Nie ma ich? - zapytał. Nie ma. - odparłem. - Już dwa tygodnie się ukrywają. Zmieszany podszedł do samochodu, zapalił papierosa i zaczął gdzieś wydzwaniać.

   W czwartek była pani z nadleśnictwa. Jakby chciała mnie uspokoić zakomunikowała, że w piątek z samego rana ekipa przystępuje do pracy. Dziś wiem, że zapomniała sprecyzować, który piątek miała na myśli. Chwilę po niej przyjechali geodeci. Stwierdzili, że polecono im jeszcze raz dokładnie pomierzyć wszystko i oznaczyć w terenie. Domyśliłem się, że chodziło o dokładne zlokalizowanie nowych studzienek i zbiornika szamba. 

   Przy zbiorniku już częściowo zasypanym zatrzymali się dłużej. Pomimo wcześniejszego wykonania pomiarów i oznaczenia ich w terenie, zbiornik został usytuowany ze znacznym przesunięciem. Domyślam się, że powodem tego była rosnąca i wcześniej wspomniana olbrzymia sosna, której nie dostrzegł projektant. Zbiornik, według projektu miał być usytuowany bezpośrednio w jej pobliżu. Aby można było tak zrobić, należało przed zrobieniem wykopu usunąć ją, czego nie zrobiono. 

   Teraz coś się nie zgadza, a może ktoś próbuje ten fakt wykorzystać i za istnienie tego bajzlu kogoś obarczyć? Wszystko jest możliwe i bez względu na wszystko, najbardziej odpowiedzialny jest inwestor, czyli Nadleśnictwo Cybinka. 

   Konsekwencje mogą być przykre zarówno dla inwestora, jak i firmy budującej szambo. Niebawem wywróci się świerk przed gankiem i nie wiadomo jakich uszkodzeń dokona. Ziemia z wykonanego wykopu osuwa się coraz bardziej i w tej chwili istnieje wielkie niebezpieczeństwo dla wszystkich domowników. U nas (w Polsce) to norma. Będzie o tym głośno po fakcie. Jeszcze większym niebezpieczeństwem jest wspomniana sosna. Wielokrotnie większa od świerka. Wywracając się swoim ciężarem może dokonać prawdziwego spustoszenia gdy spadnie na budynek gospodarczy. Nie wspomnę o mogących znajdować się w pobliżu ludziach.

   Tak wygląda sytuacja po 24 dniach od rozpoczęcia prac. Prac, które według zapewnień miały trwać trzy dni. Z każdym dniem wzrastają koszty tego przedsięwzięcia i pojawia się coraz więcej błędów i niedociągnięć, a efekt końcowy nie jest znany.

   Poniżej zdjęcia usadowienia zbiornika szamba z naniesionymi wartościami prawidłowego jego usadowienia.  

    

wtorek, 16 czerwca 2015

Wtorek, 16.06.2015 r.

   Niesamowita sprawa! Jutro miną dwa tygodnie od przerwania prac przy budowie szamba! Ponownie zastanawiam się czy czasami nie jest to posunięcie mające na celu sprawdzenia mojej wytrzymałości? Podobno ta "super firma" takie prace wykonuje w trzy dni. W takim tempie chyba potrzebowała będzie trzech kwartałów.

   Kuriozalne jest też podejście samego nadleśnictwa. Brak zupełnie zainteresowania postępem prac. Rozkopane podwórze straszy i staje się z każdym dniem coraz bardziej niebezpieczne. Wykopy zaczynają zawalać się. Nie wiadomo jak chodzić i jest obawa, że w każdej chwili może wywrócić się podkopany świerk, któremu na dodatek wycięto boczne korzenie z jednej strony. Obok niego rośnie jodła. Co prawda jest mniejszych rozmiarów, ale coraz bardziej widoczny staje się jej system korzeniowy. 

   Ma 15 lat i w przypadku jej uschnięcia w wyniku prowadzonych tak nieudolnie prac, też będzie musiał ktoś za to zapłacić. 

   Może jutro coś się ruszy? Gdyby przyznanie się do błędu nie było uważane za ujmę na honorze, ale przejawem dojrzałości życiowej, życie byłoby mniej skomplikowane, a ludzie radośniejsi. Trwanie w uporze mającym na celu udowodnienie swej racji za wszelką cenę przy wykorzystaniu władzy otrzymanej od zwierzchników jest chorobą. I to powinno się leczyć jako postawy przynoszące straty dla wszystkich.

   Przykładem tego jest właśnie realizacja "poronionego" projektu budowy szamba w takim zakresie i w taki sposób. Uważam, że wszyscy mający udział w założeniach, w projekcie i uzgodnieniach dotyczących tego przedsięwzięcia powinni za to zapłacić z własnej kieszeni.

czwartek, 11 czerwca 2015

Czwartek, 11.06.2015 r.

   Już prawie minął kolejny wypełniony słońcem cieplutki dzień. Gdzie nie spojrzeć jest pięknie. Poza rozgrzebanym podwórzem. Dziś również nie pojawiła się ekipa aby dokończyć rozpoczęte dzieło. Zastanawiam się co jest powodem takiego stanu? Chyba nie rozpacz po dymisji ośmiu członków rządu? Czyżby ostatnia lustracja w terenie i konfrontacja z projektem spowodowała jakiś impas? 

   Pytań jest wiele w tej chwili bez odpowiedzi. Czekam i nie wiem czym zakończy się ten nieoczekiwany postój. Podkopany świerk przy każdym najmniejszym podmuchu wiatru pracuje i powoduje osypywanie się ziemi. Każdego dnia widać większą część systemu korzeniowego. Jak długo tak wytrzyma? Kiedy nastąpi jego obalenie? A może o to właśnie chodzi? Świerk sam się wywrócił i kłopot z głowy.

   Okazuje się, że w tym przypadku ktoś nie dopilnował wszystkiego i zrobił się kłopot. Na etapie projektu, projektant nie zauważył go i nie odniósł w swoim projekcie. Zresztą, jak mógł go zauważyć skoro nie było go na miejscu, a projekt szamba naniósł na plany sporządzone przez kogoś innego. Tak myślę, bo innego wytłumaczenia nie ma. Teraz przyszedł czas na rozważenie. Pozostawić świerk na swoim miejscu zakładając, że nie wywróci się, albo załatwić zezwolenie na jego usunięcie.

   I tu znowu pojawia się problem. Załatwienie takiego zezwolenia trwa około miesiąca. Poza tym kosztuje! I to sporo. W przypadku tego świerka - świerk srebrny, albo kłujący, Picea pungeus opłata za centymetr obwodu mierzonego na wysokości 130 cm wynosi 91,54 zł. Taka stawka obowiązuje w tym roku. Postanowiłem zmierzyć tą wartość. Obwód tego świerka na wysokości 130 cm wynosi 72 cm. Łatwo policzyć: 91,54 zł x 72 cm = 6590,88 zł. Tak! Liczyłem kilka razy. Tyle kosztuje wydanie zezwolenia na wycięcie tego konkretnego drzewa. O tyle droższe będzie szambo w wyniku czyjegoś niedopatrzenia.

   Uważam, że za to powinien zapłacić projektant w pierwszej kolejności. Albo solidarnie wszyscy za swój upór i brak kompetencji. Wystarczyło przecież nowe szambo zakopać obok istniejącego. Kilka metrów rury aby połączyć z istniejącą kanalizą, utwardzenie kilku metrów ziemi jako drogi dojazdowej dla wozu wywożącego nieczystości i szambo dawno by już funkcjonowało. 

   Kontynuować i kończyć bzdurny projekt? Wyciąć świerk i później kombinować co z tym zrobić? Okaże się, że szambo będzie jeszcze droższe. Kwota zezwolenia w takim przypadku pomnożona będzie przez 3 (trzy). Jest jeszcze sprawa sosny stojącej nad wykopem mieszczącym zbiornik szamba. Znacznie grubsza od świerka z trzy razy i wyższa proporcjonalnie. I tu też babka na dwoje wróżyła. Albo wywróci się, albo nie.

   Poza tym cudowny dzień. Kwitnące róże wypełniały całe podwórze cudownym zapachem. Śpiew ptaków nastrajał spokojem i poprawiał samopoczucie. Jutro ma być podobnie.

środa, 10 czerwca 2015

Środa, 10.06.2015 r.

   Coś czai się w powietrzu. Od zeszłej środy nic nie dzieje się na "placu budowy". Jednak gdzieś tam dopracowywane są ustalenia w jaki sposób zakończyć to "arcydzieło". 

   W miniony czwartek pojawił się właściciel firmy z jednym z pracowników i zakomunikował, że będzie zamontowana jakaś miniaturowa przepompownia. Szukali w mieszkaniu miejsca na jej montaż, jak też jakiegoś sensownego rozwiązania. Nie mogło tak być! Po ich odjeździe zastanawiałem się do ilu jeszcze bezsensownych pomysłów dojdzie? Aby zmienić w tym coś na lepsze postanowiłem o całej sytuacji poinformować nadleśniczego i zajmującą się tą sprawą panią (chociaż z tej strony nie spodziewam się pozytywnej reakcji), jak też RDLP w Zielonej Górze. Traktując to jako poważną sprawę zasygnalizowałem o możliwości poinformowania o tym inne instytucję z prośbą o pomoc w przypadku braku reakcji z ich strony.

   Cały ten pomysł poparty był wieloma przemyśleniami i w efekcie zrealizowany w postaci maili wysłanych do tych osób. Na tradycyjną pocztę nie mogłem liczyć, bo trwałoby to zbyt długo, a prace miały być kontynuowane od poniedziałku. Nie były. Znaczyło to, że moja wiadomość dotarła do adresatów.

   We wtorek rano na posesji zjawiło się kilka osób z nadleśnictwa z wykonawcą. Wyszedłem aby się przywitać. Było to bardzo chłodne przywitanie. Wszyscy unikali mnie jakbym był trędowaty. Nadleśniczy nawet nie chciał spojrzeć w moją stronę. Były szepty, jakieś uzgodnienia. Przyjezdni oczekiwali na kogoś. Jakiegoś inspektora. Po jakimś czasie przyjechał. Było "tępe" oglądanie dokonanych już wyczynów i zero jakichkolwiek informacji. 

   Podkopany świerk rosnący przed wejściem do mieszkania już prawie od dwudziestu lat postanowiono wyciąć. Ot, tak! Bo został podkopany, bo nie zauważył go projektant, bo teraz czepiam się. Tak bez zezwolenia chyba, że nadleśnictwo ma takie prawo.

 






















                 Całe towarzystwo przeszło następnie na teren starego szamba. Przybyły inspektor wyraził zdanie na temat odprowadzenia wód deszczowych, do tej pory odprowadzanych do szamba, a zbieranych przed wjazdem do garażu: Deszczówkę to wylewa się na podwórze. Ponieważ ktoś kiedyś tak wymyślił i tak jest i raczej trudno jest aby z zagłębienia woda wypływała pod górę na podwórze zapytałem, jak to ma wyglądać. Nie pozwolił mi skończyć pytania odburkując, że "będą się nad tym zastanawiać".

   Następnie było oschłe - do widzenia!- i odjechali. Ale czego się mogłem spodziewać? "Gówniany" projekt jest kolejnym elementem jakiejś dziwnej walki. 

sobota, 6 czerwca 2015

Sobota, 06.06.2015 r.

   Prace na "budowie" ustały i panuje cisza. Może to i dobrze. Na obecną chwilę trwa gorączkowa próba znalezienia jakiegoś rozwiązania aby zakończyć ten skopany projekt. W czwartek wpadł właściciel firmy budującej szambo z jednym z pracowników i zaczął oglądać pomieszczenia w piwnicy. Jest pomysł zamontowania jakiejś miniaturowej przepompowni przenoszącej ścieki z dolnej kanalizy na górną. Dzięki temu będzie można podnieść już częściowo zakopane szambo o jakieś 50 centymetrów. 

   Chodzi o to by można było zasypać szambo ziemią, a nie keramzytem, który podroży cały projekt o parę tysięcy złoty. Jak wszystko do tej pory napędzane jest jakimiś nieprzemyślanymi pomysłami nie mającymi nic wspólnego z fachowością jaką powinien posiadać projektant. Jest to szukanie za wszelką cenę jakiegoś rozwiązania, które zatuszowałoby niekompetencję tegoż "fachowca", ale też pokazuje jak niewiele rozeznania ma sam właściciel firmy budowlanej. Czy podniesienie szamba o pół metra rozwiąże problem przykrycia szamba? Nadal pozostanie pod znakiem zapytania, czy po takim posunięciu szambo wytrzyma tak wielką masę ziemi? Nadal zamiast 19 m3 pozostanie do wypełnienia ponad 15 m3 wykopu. 

   Pozostaje czekać na dalsze "nowe" pomysły. Robota jest rozbabrana od dwóch tygodni i nie widać końca. Ze swojej strony mogę tylko odradzać wszystkim, którzy kiedyś chcieliby wykonać u siebie szambo z projektu tego "fachowca" i wykonawcy tej firmy. Dlaczego? Jeszcze jeden filmik pokazujący "fachowość" wszystkich biorących udział w tej sprawie.

 

środa, 3 czerwca 2015

Środa, 03.06.2015 r.

   Ostatnie prace na terenie "budowy nowego szamba" ustały w poniedziałek. Okazało się, że jest tyle nieścisłości w samym projekcie, jak też w uzgodnieniach co do sposobu wykonania prac iż postanowiono wstrzymać się z dalszymi pracami. Na miejsce przyjechał sam projektant. Biegał po posesji, próbował dopasować to co jest do tego co zaprojektował i w żaden sposób nie mógł tego dokonać. Teraz postanowił coś tam pozmieniać i dopasować do stanu rzeczywistego.

   Swoim zachowaniem wykazywał brak kompetencji w tej sprawie. Ponieważ istnieją tak wielkie rozbieżności między planami, a stanem faktycznym, postanowiono szukać innych rozwiązań. Zbiornik szamba umiejscowiony na takiej głębokości nie może być przysypany ziemią, ponieważ konstrukcyjnie nie wytrzyma takiego ciężaru. Przypomnijmy, jego wierzchnia część ma znajdować się 3 metry poniżej poziomu gruntu. Aby zasypać dół należy użyć czegoś lekkiego, np. keramzytu. W tym przypadku byłby dodatkowy koszt w granicach 6000 zł (sześciu tysięcy złotych).

   Na gorąco, po burzy mózgów ktoś zaproponował jakąś małą przepompownię, aby nieczystości z niższej kanalizy przepompowywać na wyższy poziom, a wtedy po wykopaniu już zakopanego zbiornika szamba i umiejscowieniu go płycej, będzie można przykryć go ziemią. Orzekli, że to genialny pomysł! Tylko jeszcze nie wiedzą gdzie i jak ma być zamontowana ta mini przepompownia i w ogóle jakie warunki techniczne muszą być spełnione.

   Jak na razie udało się prawie perfekcyjnie zniszczyć posesję i część wykonanych przeze mnie urządzeń. Zastanawiam się cały czas czy nie jest to działanie celowe? Kolejny termin oddania sprawnego szamba minął i trudno określić nowy przy tak częstych zmianach. Generowane są następne koszta i zniszczenia.



   Dostarczony zbiornik szamba (według moich informacji) w cenie około 2500 zł (informacja z internetu), plus wykonane dotychczasowe prace (ogromne wykopy, przemieszczenie ziemi) zamknęły się w granicach 10 000 zł, a to jeszcze nie połowa prac! To będzie najdroższe szambo w Bargowie! A może też w powiecie, czy nawet województwie! No, cóż? Jest to kaprys kogoś tam, a Lasy zapłacą! Szkoda tylko, że przy okazji dokona się tak wiele zniszczeń, które trzeba będzie naprawić i też to będzie kosztowało!

   Przy rozsądnym i ludzkim podejściu szambo dawno już by funkcjonowało gdyby usytuować je w pobliżu jeszcze istniejącego szamba, a koszty nie przekroczyłyby poniesionych do tej pory!

wtorek, 2 czerwca 2015

Poniedziałek, 01.06.2015 r.

   Budowa szamba trwa! Z wielkim mozołem, ale do przodu! Nie będę rozpisywał się. Niech pokaże to film. Mogę tylko zdradzić, że efekt końcowy będzie inny niż na filmie. Ale to następnym razem.




Ramka kontaktowa

trwa inicjalizacja, prosze czekac...